Przed wami post mocno wizualny, nieco techniczny, ale bardzo przyjemny – i tak, będzie można popatrzeć na ładne okładki! Dzisiaj bowiem co nieco o uszlachetnieniach – czyli, krótko mówiąc, o rzemieślniczych sposobach na to żebyście, będąc lekko zagubionymi wśród morza ponętnych książkowych grzbietów, sięgneli właśnie po tę jedyną i wyjątkową. Galerię „Okładki: efekty specjalne” zaczniemy od tych najprostszych, a skończymy na najbardziej wymyślnych – gwarantuję, że będziecie zaskoczeni możliwościami tuszu i papieru.
Laminowanie
Podstawową rzeczą, jaką można zrobić z okładką książki, jest laminowanie – mamy oprawy matowe i błyszczące (szok, niedowierzanie!).

Idąc w stronę tych mniej oczywistych oczywistości – dodatkową możliwością jest użycie folii soft-touch – jeśli mieliście kiedyś w rękach książkę z mięciutką, aksamitną prawie w dotyku matową okładką, to najprawdopodobniej jest to sprawka właśnie tego efektu.
Lakier
Najczęściej chyba używanym uszlachetnieniem na okładkach jest lakier UV – prawdopodobnie dlatego, że wygląda efektownie, a nie trzeba opłacać go jeszcze nerką ani górą złota. Lakierem pokrywa się wybrane fragmenty okładki – może to być na przykład tytuł i nazwisko autora, może być jakiś wybrany element ilustracji. Tym sposobem wyróżniony element rzuca się w oczy przy każdym poruszeniu książką, odbijając światło.

Tutaj jednak mała niespodzianka – lakier UV może występować w wielu odmianach. Tych poza pokazaną wyżej podstawową pewnie nie mieliście okazji często oglądać – koszty druku zaczynają tu już rwać się do przodu sporymi susami.
Możemy mieć bowiem na przykład lakier brokatowy, perłowy, wypukły czy fluorescencyjny, ale wbrew pozorom nie są to wcale opcje najbardziej ekstrawaganckie – idąc dalej możemy bowiem zażyczyć sobie lakieru termochromowego, który zmienia kolor pod wpływem temperatury; fotoluminescencyjnego, czyli takiego, który świeci w ciemnościach; zapachowego, który po przetarciu będzie wydzielał określony aromat – na przykład, dajmy na to, pomarańczy.
I found out yesterday that the U.S. cover for HOME BEFORE DARK will literally glow in the dark and I've never been more excited. It looks freakin' amazing! All hail the art department at @DuttonBooks! pic.twitter.com/Puf8bvUFv3
— Riley Sager (@riley_sager) February 5, 2020
Tłoczenie i folia
Tłoczenie to drugie z kolei uszlachetnienie, z którym mogliście się osobiście zetknąć – stosuje się je najczęściej na książkach w twardej oprawie, szczególnie tych wydanych z większym pietyzmem i, co się z tym wiąże, większym nakładem środków. W trakcie tłoczenia tworzy się wypukły lub wklęsły relief, który często pokrywa się na dodatek specjalistyczną folią, zazwyczaj złotą lub srebrną.



Naturalnie, można też z folii zrezygnować – efekt, jaki wtedy uzyskamy, będzie nieco bardziej subtelny. Jeśli śledzicie nowości wydawnicze, to mogliście go zobaczyć na przykład na okładkach „Tylko góry będą ci przyjaciółmi” Behrouza Boochaniego od Art Rage (tłum. Tomasz Gałązka) czy „Pereł” I. J. Szingera od Fame Art Books&Music (tłum. Krzysztof Modelski).

Taki efekt nazywa się często tłoczeniem ślepym, tzw. blind print.
Sztancowanie
Ostatni z okładkowych efektów tego posta to sztancowanie – czyli, najprościej rzecz ujmując, wycinanki. Uszlachetnienie to mozemy zastosować zarówno przy ksiażkach w twardej, jak i miękkiej oprawie – w tym pierwszym przypadku jednak tylko wtedy, jeśli mamy dodatkową obwolutę. Polega ono na tym, że w okładce lub obwolucie wycinany jest jakiś kształt – może to być prosty kwadrat czy koło, ale może to być też wzór dużo bardziej skomplikowany. Jest to bardzo efektowne i momentalnie zwraca uwagę, ale musimy wtedy pamiętać, że strona przedtytułowa książki staje się niejako częścią okładki – i musi z nią zgrywać.

Materiały
Jeśli chcemy się jeszcze bardziej wyróżnić, możemy też „ubrać” naszą książkę w płótno czy skórę, i do tego zastosować na przykład tłoczenie z folią – co da nam bardzo elegancki, krzyczący z daleka o naszym bogactwie efekt (zarówno w przypadku wydawcy, jak i nabywcy takiego egzemplarza).
I co dalej?
Istnieje naturalnie jeszcze cała gama efektów, które możemy zastosować w środku książki – od ozdobnej wyklejki, po elegancką kapitałkę czy wstążeczkę przymocowaną do grzbietu w charakterze zakładki. O wszystkich tych elementach decyduje wydawca, najczęściej w porozumieniu z grafikiem i drukarnią.
A dlaczego książki z bardziej egzotycznymi uszlachetnieniami, takimi jak chociażby sztanca czy ślepe tłoczenie spotykamy raczej rzadko? Odpowiedź nie jest zaskakująca: najczęściej decydują o tym koszty. Na dodatek na takie efekty trzeba mieć też konkretny, ciekawy pomysł – tak jak stosunkowo nietrudno zdecydować o dodatkowym podkreśleniu jakichś elementów okładki za pomocą lakieru czy folii, to już np. o wykorzystaniu sztancowania decyzję należy podjąć przed rozpoczęciem procesu projektowania. A potem ten efekt odpowiednio spektakularnie wykorzystać.
To już koniec tego małego przeglądu efektów specjalnych – istnieją naturalnie i inne poligraficzne ciekawostki, które można na książkach zastosować (np. kalandrowanie, albo efekty 3D), ale takie metody wykorzystuje się już na tyle rzadko, że zrezygnowałam z opisywania ich. Jeśli zaś macie ochotę na jeszcze, to jakiś czas temu popełniłam post o konkretnych już egzotycznych okładkach – żeby zerknąć, wpadnijcie tu: 19. Książki, inaczej: czyli najbardziej unikalne projekty okładek!